Grzegorz Załęski urodził się 11 stycznia 1907 roku w Krukowie. Repatriował się w 1918 roku i w Warszawie ukończył Gimnazjum Władysława Giżyckiego, a po maturze rozpoczął studia na Wydziale Humanistycznym UW oraz w Oddziale Dramatycznym przy Instytucie Muzycznym (Konserwatorium). W latach kryzysu przeszedł od teatru do dziennikarstwa. W 1935 roku poślubił Dorotę z domu Kirchof. Przed wojną związany między innymi z czasopismami: „Morze”, „Przegląd Krajoznawczy”, „Tygodnik Ilustrowany”, „Uroda”, i „Kurier Poranny”, był też redaktorem działu w konserwatywnym „Czasie” i zastępcą redaktora naczelnego agencji prasowej Kabel. W 1939 roku po opuszczeniu Warszawy na wezwanie płk. Umiastowskiego, wraz z grupą dziennikarzy znalazł się na wschodzie, początkowo w Wilnie, następnie we Lwowie. Aresztowany przez Rosjan pod zarzutem znajomości z autorem komedii Lenin, Wacławem Grubińskim, zdołał z więzienia (w dawnym budynku szkolnym w Białymstoku) uciec wraz ze znajomym oficerem, przejść zieloną granicę zimą 1939/1940 i powrócić do Warszawy.
W 1942 roku Grzegorz Załęski podjął współpracę z podziemnym dziennikiem zatytułowanym „Nowy Dzień”, redagowanym przez Witolda Wolffa. W mieszkaniu Załęskich przy ul. Kopińskiej nr 24 znajdowało schronienie wielu uciekinierów z getta, a Dorota Załęska, korzystając ze swego wybitnie „nordyckiego” wyglądu „pilotowała” Żydów zmuszonych do zmiany miejsca pobytu. W 1943 roku, na skutek różnicy zdań co do linii politycznej pisma, Grzegorz Załęski wraz z Rafałem Pragą odszedł z „Nowego Dnia” i założył pismo „Demokrata” o umiarkowanie lewicowym, ale wyraźnie antykomunistycznym profilu. Oprócz bogatego serwisu wiadomości krajowych i zagranicznych ukazywały się w nim informacje o kolaborantach, i inne, ale też apele do społeczeństwa wzywające do zachowania postawy obywatelskiej, jak ten z 14 stycznia 1944 roku: „Przestrzegajcie ściśle nakazy Pełnomocnika na kraj Rządu Rzeczypospolitej i kierownictwa Walki Podziemnej”.
Część kolportażu „Nowego Dnia” przeszła do „Demokraty”, jak też ilustratorzy Andrzej Will „Was” i Maksymilian Kałużny „Cyk”, „Raz” (część ich rysunków drukowanych w „Nowym Dniu” ukazała się powtórnie w „Demokracie”). Komitet redakcyjny „Demokraty” stanowili ludzie, „których łączyła ideologia demokratyczna, chociaż należeli do różnych organizacji podziemnych”1/: Grzegorz Załęski „Grzegorz”, „Kula” jako redaktor naczelny, kierujący także kolportażem i techniką, oraz Rafał Praga „Mały”, Leszek Raabe „Marek” (zamordowany w 1943 roku) - komendant Socjalistycznej Organizacji Bojowej, Stanisław Ryszard Dobrowolski, Kazimierz Dorosz, Jerzy Wyszomirski. Nasłuch radiowy, głównie BBC, prowadził Aleksander Messing-Mierzejewski. Co jakiś czas specjalną rubrykę zajmował Przegląd prasy londyńskiej z własną winietą. Autorami tekstów byli m.in. Stanisław Ryszard Dobrowolski „Giez”, Aleksander Maliszewski „Pietro”, Tadeusz Hollender „Tomasz Wiatraczny”, Tadeusz Zelenay „Kleks”, Jerzy Wyszomirski. Korzystano też z tekstów innych autorów np. Fryderyka Jarosego, o którym Załęski opublikował po Październiku artykuł w londyńskich „Wiadomościach”.
Gazeta, redagowana przez zawodowych dziennikarzy z okresu przedwojennego, miała charakter pisma informacyjnego, które poświęcało całą swą ostatnią stronę satyrze w słowie i rysunku. Rysowali Andrzej Will, Maksymilian Kałużny, Henryk Chmielewski „Yes”, Stanisław Tomaszewski „Miedza”, Jerzy Kajetański „Jur” i inni. Na woskówkach pisali Joanna Prażyna (żona Rafała) oraz Wacław Wagner, czasem także Dorota Załęska. Szefem kolportażu i techniki był Witold Matuszewski „Witold”, „Słoń”, (jednocześnie dowódca grupy AK „Deska” w dywersyjnej brygadzie „Broda”) który rył z wielką maestrią na powielaczowych kliszach dostarczane przez artystów rysunki. Współpracował z nim Jerzy Jesiołowski „Traktor”, a po śmierci ich obu 19 lipca 1944 roku
na cmentarzu powązkowskim (w związku z przygotowaniami do Akcji „Pawiak”) funkcje te objął Edmund Markowski „Mundek”. Pierwszy numer „Demokraty” ukazał się 10 sierpnia 1943 roku. W numerze 54, z 11 października 1943 roku, na stronie 5 znalazł się apel redakcji pisma:
DO CZYTELNIKÓW
Przekroczyliśmy już 50-ty numer naszego wydawnictwa. Okres ten był jednocześnie okres[em] organizowania naszego aparatu wydawniczego.
Skpmpletowany został jednocześnie zespół dziennikarzy, publicystów, reporterów, literatów, ilustratorów i satyryków. Ruszyły wreszczie w naszej technice powielacze rotacyjne, gwarantujące możliwie idealną czytelność i szybkość wykonania kilkutysięcznego codziennego wykładu. Wyszkolony został personel techniczny, zorganizowana sieć koloportażowa. Lokale redakcji i techniki przystosowane zostały od swych zadań.
Jednocześnie na podstawie doświadczenia i konkretnych danych przeprowadzona została kalkulacja kosztów własnych wydawnictawa, z której wynika. że przy obecnych cenach papieru, farb, matryc itp, opłata za dziennik wynosić winna minimum 30 złotych miesięcznie / z tym, że kwota ta pokrywa wyłącznie koszta materiałowe / a więc za 6 stron codziennej gazety podziemnej płacić będzie Czytelnik taniej niż za szmatławca.
Tym z pośród Czytelników, którym trudne warunki materialne nie pozwalają na uiszczenie nawet tak skromnej opłaty, postaramy się dawać nasze pismo w cenie zniżkowej lub bezpłatnie. W celu uzyskania zniżki - zwolnienia od opłat za prenumeratę, należy złożyć na ręce kolportera odpowiedni wniosek, podpisany obranym przez siebie hasłem. Postaramy się uwzględnić możliwie wszystkie wnioski. Możliwości nasze w tym względzie są jednak ściśle uzależnione od ofiarności Czytelników.
Wszystkie kwoty wpłacane, są kwitowane w rubryce pokwitowań na stronie 6-tej. Każdy Czytelnik winien obrać własne hasło, pod którym chce odnaleść siebie w rubryce pokwitowań. Zbiorow wpłacać na fundusz prasowy nie należy.
W razie wpłat na inne cele należy kolporterowi wyraźnie zaznaczyć na jaki cel pieniądze zostają wpłacone (n.p. na fundusz im. gen. Sikorskiego, tytułem należności za książki itp/.
WYDAWNICTWO „DEMOKRATA"
W archiwum Grzegorza Załęskiego zachował się pisany na maszynie projekt tego apelu, niewiele różniący się od ostatecznej wersji. Liczba stron gazety wahała się od 2 do 8 (najczęściej stron było 6). W 1944 roku częstotliwość zamieszczania rysunków satyrycznych w „Demokracie” w porównaniu z rokiem poprzednim zmalała. Pierwszy egzemplarz powielany z kolorowym nagłówkiem (w grudniu zakupiono farbę czerwoną za 600 zł) wyszedł 8 grudnia 1943 roku, a z użyciem kolorów czerwonego i zielonego ukazał się gwiazdkowy nr „Demokraty” z 24 grudnia 1943 roku. Powielarnia działała co najmniej do 14 sierpnia 1944 roku. W drugiej połowie miesiąca (co najmniej od 18 sierpnia do 2 września) „Demokrata” wychodził drukiem TWZW (ówczesny adres redakcji - ulica Warecka 15) w zmienionej szacie graficznej, z czerwonym nagłówkiem, bez rysunków, ale zamieszczając materiały fotograficzne. Pod koniec walk, w związku z trudnościami z pozyskaniem papieru, drukowano tylko jedną kartkę.
Dla bezpieczeństwa Grzegorz Załęski dysponował fałszywymi dokumentami na nazwisko Czesław Janusz Dąbrowski oraz Ksawery Jerzy Remiszewski, i posiadał w rezerwie Kennkarte in blanco z wklejonym zdjęciem (gdyby doszło do „wpadki” w którymś z trzech lokali konspiracyjnych, w których drukowano pismo i prowadzono nasłuch radiowy). Dla obrony lokali konspiracyjnych zgromadzono pewne ilości broni. Po wybuchu powstania w getcie Załęski przekazał za pośrednictwem S.O.B. całe uzbrojenie i amunicję walczącym; z czasem zasoby broni uzupełniono.
W ocenie Załęskiego „Satyra awansowała do roli obrońcy ogólnonarodowego morale […], stała się potężną bronią całego narodu w walce z hitleryzmem, kształtując w dużym stopniu okupacyjną obyczajowość i postawę wobec zachodzących wydarzeń”, toteż zdecydowano się na wydawanie niezależnie tygodnika o charakterze humorystycznym. Miał on zapewne wychodzić pod tytułem „Dzięcioł”, jak o tym świadczy zachowany projekt winiety. Ostatecznie wybrano tytuł „Moskit”, kojarzący się z nazwą angielskich myśliwców bombardujących Mosquito. „Moskit” był poświęcony wyłącznie satyrze i zamieszczał m.in. rysunki publikowane również w „Demokracie”. Numer 1 „Moskita” ukazał się 4 września 1943 roku, numer 2-3 (podwójnej objętości) - 18 września, a numer 4 - 16 października. W roku 1944 wyszły prawdopodobnie jeszcze trzy numery.
„Demokrata”, a później także „Moskit”, dysponował jednocześnie trzema lokalami, w których pomysłowo zamaskowane piwnice mieściły stacje nasłuchowe, maszyny do pisania oraz powielacze. Pracowano w nich kolejno przez okresy nieregularne (dwa tygodnie, tydzień, trzy dni, dzień), aby codzienną ekspedycją prasy z jednego punktu, o tej samej mniej więcej porze, nie zwrócić uwagi gestapo. Lokale mieściły się: na Grochowie przy ulicy Dobrowoja (gabinet lekarski), przy ulicy Marszałkowskiej, róg Próżnej, w rzekomej fabryce drewniaków, gdzie w charakterze właścicieli występowali aktorzy Bogdan „Zajączek” i Zofia Wasielowie, oraz przy ulicy Dobrej 2 w mieszkaniu Zofii ze Strzałkowskich Kilińskiej „Barbara”, żony tancerza Zbigniewa Kilińskiego, która także kolportowała pismo, wywożąc je z powielarni w wózeczku dziecinnym ze swą paromiesięczną wówczas córeczką Ewą. Wśród kolporterów należy również wymienić Stanisława Parzyńskiego, jego żonę Stanisławę i córki – Murkę i Zojkę, Stanisława Ćwila i Manę Weber „Mama” oraz jej córkę – Helenę „Haneczka”. Kolportaż prowincjonalny obsługiwała rodzina Matuszewskich: matka Witolda, jej córka oraz drugi syn, Stanisław. „Demokrata”
i „Moskit” docierały aż do Żyrardowa. Bibułę rozprowadzał także Józef Burno, w którego letnim domku w Otwocku Załęscy wraz z dziećmi spędzili lato 1943 roku. Odbiorcami obu pism – obok mieszkańców Warszawy – były również środowiska podwarszawskie: Włoch, Ursusa, Piastowa i Pruszkowa.
W pracowni krawieckiej prowadzonej przez Stanisławę Pec (z domu Niwińska) w Al. Jerozolimskich 18 mieściła się stała skrzynka kontaktowa. Tam dostarczano materiały, listy i paczki, które za pośrednictwem łączniczki codziennie przekazywano do redakcji „Demokraty”. „Demokrata” i „Moskit” wychodziły pod szyldem Wydawnictwo Spółdzielni „Prasa” i nie wiązały się w zasadzie z żadną organizacją podziemną, dzięki czemu mogły uprawiać własną politykę, lecz równocześnie miewały problemy z pozyskaniem środków finansowych. Fundusz wydawniczy składał się z opłat za prenumeratę i datków od czytelników, nie był jednak ustabilizowany. Załęski często wspierał gazetę z własnych funduszów; z czasem otrzymywał wsparcie finansowe od Delegatury.
Wszystkie wydatki były przez redaktora naczelnego skrupulatnie notowane, a następnie przepisywane do specjalnego zeszytu. Te nigdy nie opublikowane szczegółowe raporty finansowe od maja 1943 do stycznia 1944 roku są odzwierciedleniem pracy konspiracyjnej redakcji i powielarni, przynoszą wiadomości dotyczące adaptacji i wyposażenia lokali, zakupu materiałów i urządzeń, a także uzbrojenia (w listopadzie 1943 roku zakupiono Parabellum za 4500 zł); broń do naprawy przez rusznikarza nosiła zazwyczaj Dorota Załęska. Ujawniają wydatki na pensje i przejazdy, na kolportaż, honoraria autorskie piszących i rysujących osób, ukrytych często pod pseudonimami, wpływy od prenumeratorów i wpłaty na Fundusz im. generała Sikorskiego (F.G.S.). Odnotowano także subwencje Departamentu Informacji w wysokości 5000 zł każda.
Pracę wydawnictwa dokumentował krótkometrażowy film „W redakcji „Demokraty”” nakręcony przez Ludwika Zaturskiego i Zygmunta Rytla. Pokaz tego i innych filmów w mieszkaniu Barbary Zbrożyny odbył się wiosną 1944 roku w obecności przedstawicieli Kierownictwa Walki Cywilnej. Filmy zostały zakwalifikowane do wysłania do Londynu (w Instytucie Sikorskiego filmu nie odnaleziono), Po wojnie kopię filmu wyświetlono na prywatnym pokazie w wąskim gronie ludzi z konspiracji, ale następnego dnia po projekcji taśmę skonfiskowała bezpieka (jest wymieniony w książce S. Ozimka Film polski w wojennej potrzebie, PIW, Warszawa 1974).
Po upadku Powstania Grzegorz Załęski opuścił Warszawę 5 października z batalionem II Grupy Chrobry II kpt. Wacława Zagórskiego „Lecha Grzybowskiego” i znalazł się najpierw w obozie jenieckim w Lamsdorfie, następnie w Murnau (Oflag VII A) w stopniu podporucznika. Odmówił proponowanego mu odznaczenia orderem Virtuti Militari, argumentując swą decyzję tym, że walczył piórem a nie bronią. Po wyzwoleniu obozu, samochód którym jechał uległ wypadkowi w skutek niemieckiego sabotażu, co skończyło się złamaniem nogi. Rekonwalescencję odbył w Paryżu, dokąd dostał urlop na okres od 27 lipca do 27 września 1945 roku dla załatwienia spraw rodzinnych. Tam zdecydował się na przyjazd do Polski w celu zabrania żony, córki i syna na Zachód. Zarezerwował osobny przedział w eksterytorialnym francuskim pociągu sanitarnym, przeznaczonym dla repatriowanych ze wschodu żołnierzy. Jednak stan zdrowia córki (nabyta podczas okupacji gruźlica) był na tyle zły, że lekarze odradzili długą i uciążliwą w ówczesnych warunkach podróż. Spowodowało to zasadniczą zmianę planów i próbę ułożenia sobie życia w nowej rzeczywistości. Spodziewając się możliwości aresztowania przemilczano działalność konspiracyjną Doroty Załęskiej, aby nie pozbawić dzieci opieki. Analizując powojenny układ sił politycznych w Polsce Grzegorz Załęski doszedł do wniosku, że jedyną przeciwwagą dla PPR może być PPS; wstąpił do niej obejmując stanowisko dyrektora Spółdzielni Wydawniczej „Wiedza”, z której
uczynił potężny koncern prasowy, z własną agencją informacyjną (SAP) i popularną popołudniówką „Express Wieczorny”. Wydawano także „Nowiny Literackie”, nawiązując do tradycji przedwojennych „Wiadomości Literackich”, których edycję Mieczysław Grydzewski kontynuował na emigracji w Londynie pod skróconym tytułem „Wiadomości”.
Materiały dotyczące humoru okupacyjnego, gromadzone przez Grzegorza Załęskiego jeszcze w podziemiu z zamysłem opublikowania ich po wojnie i częściowo ocalone, stały się podstawą wydanej w 1948 roku przez „Wiedzę” antologii Satyra w konspiracji, wkrótce skonfiskowanej przez służbę bezpieczeństwa i przeznaczonej na przemiał. Jej drugie wydanie, uzupełnione i rozszerzone (m. in. dzięki fotografiom przekazanym przez Pana prof. Władysława Bartoszewskiego), ukazało się nakładem Wydawnictwa MON w 1958 roku. Ale dopiero w trzecim wydaniu (pośmiertnym, Wydawnictwo LTW, 2011) mogły się znaleźć te rysunki, których ze względu na cenzurę nie można było zamieścić w poprzednich edycjach. Inicjatorem wznowienia Satyry w konspiracji był Pan prof. Tomasz Szarota.
Krzysztof Załęski